To jest manifest matki, która się zmęczyła. Matki, która ma już serdecznie dość prześcigania się i udowadniania innym matkom, że nie jest wielbłądem, choć od tych wszystkich starań wyrósł jej nie jeden garb. To manifest matki rozczarowanej innymi mamami, które zamiast wsparciem, okazały się konkurencją w zawodach o medal dla najlepszej matki na świecie. To protest matki, która zrozumiała, jak całe te zawody są bez sensu. Jak udział w nich odciąga naszą uwagę od najważniejszego, które znika nam z pola widzenia na polu walki.
Nie prosiłam się do tych zawodów. Nie zapisywałam się nigdzie na liście startowej. Nie brałam udziału w eliminacjach do tej bezsensownej olimpiady. Po wejściu na płytę stadionu z ledwo zszytym po cesarce brzuchem, przecierałam oczy ze zdumienia. Idąc powoli, lekko zgięta w pół nie wierzyłam własnym oczom. Po lewej stronie swoje sześciopaki dumnie prężyły matki, które już w pierwszym dniu macierzyństwa wróciły do swojej formy sprzed ciąży. Na podium stanęła ta z nich, która jako jedyna przed ciążą nie miała sześciopaka, ale poród był dla niej takim wysiłkiem, że sześciopakiem chwaliła się już na porodówce, jeszcze z łożyskiem w środku. Na dumnym drugim miejscu matka z największymi jakie do tej pory widziałam mięśniami powiek, będąca dowodem na to, że sen matce wcale nie jest potrzebny do szczęścia. I że jak się kocha własne dziecko, to można miesiącami nie zmrużyć oczu. Na chwilę popadłam w kompleksy. Po prawej stronie dumnie rozciągały się matki w fartuszkach. Tylko na chwilę odstawiły swoje przenośne kuchnie gazowe, na których pyrkały dania z karty BLW. U każdej po pięć do wyboru. Na podium stanęła ta, której dziecko najszybciej zjadło brokuł w sosie szpinakowym z chipsami z jarmużu. W oddali, tuż za nimi dostrzegłam matki w kostiumach kąpielowych. Za chwilę wszystkie miały wskoczyć na główkę do basenu z piłeczkami. Dla mnie to byłby stres, dla nich to codzienność. Ich dzieci od pierwszych dni chodzą do najznamienitszych bawialni w całym mieście, w wolnym czasie dokształcają się na Gordonkach, a zmysły wyostrzają na zajęciach z sensoplastyki. Na podium stanęła ta, której dziecko jeszcze nigdy nie złapało grypy żołądkowej po kąpieli w piłeczkach. Bezwstydna szczęściara.
Niezrażona poszłam dalej szukając konkurencji, w której mogłabym się sprawdzić. Tuż pod nieznośnie pustymi trybunami, w pełnej ciszy koncentrowały się matki o wiedzy wszelakiej. Wyposażone w plastikowe wiaderka, grabki i łopatki. Gotowe dopaść przy piaskownicy niczego nie spodziewającą się matkę, która jeszcze nie wie. Która nie wie, jak kąpać dziecko, jak nosić je prawidłowo na biodrze, jak prać w orzechach. Która nie ma pojęcia, jak karmić piersią, jak nosić w chuście i za cholerę nie wie, co to jest naturalna higiena niemowlaka. Tu w przeciwieństwie do pozostałych dyscyplin podium było szerokie. Stanęły na nim wszystkie. Wszechwiedzące, najlepiej poinformowane. Widziałam jak kolejno otrzymują medale i bukiety kwiatów. Z mojej obserwacji wyrwał mnie strzał z pistoletu startowego. Swoją nigdy nie kończącą się sztafetę zaczęły te, których dzieci wszystko robią najpierwsze. Mają 9 miesięcy i samodzielnie na własnych nogach przemierzają bezkresy ambicji własnych matek. Te dzieci w wieku 10 miesięcy samodzielnie jedzą widelcem uprzednio odgrzane na niewielkim ogniu brednie własnych matek, które tylko one same są w stanie przełknąć. Im pierwszym, jeszcze w życiu płodowym wychodzą jedynki i dziesiątki jednocześnie. Zamiast w tym czasie gorączkować i płakać idą na rękę swoim rodzicielkom i schładzając swoje drobne ciałka do temperatury 5st C. przechodzą płynnie w stan hibernacji przesypiając całe ząbkowanie. Budzą się ze złotymi koronkami na uzębieniu i tabletką Corega Tabs w kieszonce.
Martuś dziękuję Ci za ten tekst, mądry i sarkastyczny jednocześnie. Nareszcie ktoś na głos wskazuje na tę głupotę. Ileż można? Choć mam wrażenie, że to głównie dzieje się w wirtualnym świecie, te wszystkie wyścigi, porównania i linczowanie “gorszych” matek… Jeszcze raz dziękuję 😘
Jezu ja przy pierwszym dziecku zapierdzielałam w zawodach na dziecko z IQ 200. Serio zanim się ocknęłam i stwierdziłam że jestem żałosna trochę czasu minęło. Na szczęście pozostałe latorośle miały mądrą matkę…chyba….
Nooo naprawdę mega tekst. Chyba najlepszy jaki u Was czytałam.
Wydaje mi się ze jeżeli nie będziemy zwracać na takie matki uwagi bedzie łatwiej. Bo jak nie patrząc jesteśmy kolejna grupa która przez nie sie tworzy. Czasem nie wytrzmuje i coś skomentuje ale ogolnie tylko czytam i się śmieje z tych cudownych wszystkowiedzacych antyszczepionkowych i innych anty – matek.
Ja patrze na siebie i na moje dzieci pewnie ktos mi powie ze je zle wychowuje ale mam to gdzieś. Nigdy nie byłam matka polka i nie przejmowalam się bredniami innych.
Anty, anty chcesz tak żyć to tak żyj ale nie narzucaj swojego zdania i swojego “ja wiem” innym.
Brawo! Jak zwykle w sedno. Jak dobrze wiedzieć że wokół są jeszcze mamy nie idealne ale najlepsze dla swoich dzieci!
Dzięki ! Gorzko i prawdziwie. Na szczescie majac 3 rok po roku zdyskwalifikowalam sie gdzies 2 lata temu 😉
wspaniały tekst!!!! A najgorsze, że same się w te zawody wciskamy. Chcemy być bez cukru, bez glutenu, bez tableta, a w konsekwencji stajemy się bez serca, bez cierpliwości i radości z codziennej zabawy plastikiem, pudłem czy brudnym piachem. Trochę czasu zajmuje uświadomienie sobie co w macierzyńswtie jest ważne i nie są najlepsze bawialnie w mieście. Mi zajęło 2 lata. Pozdrawiam ciepło wszystkie mamy!
Jeszcze zawody w utrzymywaniu idealnego porządku w domu, wczoraj nie umyłam naczyń bo po prostu mi się nie chciało i dostałam reprymende że zalegna mi się robaki, dziecko to zje~ tylko co? Kubek czy talerz? No i usłyszałam jeszcze, ze skoro siedzę w domu cały dzień to powinnam mieć błysk a mam syf, inne matki mają super porządek a ja nic cały dzień nie robie… Zawody, babci z wiatrakami. A mi było przykro parę ładnych godzin, brak jakiego kolwiek zrozumienia. Wy też matki siedzące cały dzień w domu macie idealny porzadek?
Padłam że śmiechu, świetnie napisane. Niestety choć czasem też miałam takie objawy, na szczęście minęły… na szczęście dla moich dzieci przede wszystkim i dla mojego zdrowia psychicznego 🤣🤣🤣
Super tekst! Nic dodać, nic ująć 😀 Nie raz pewnie sama się tak zachowałam, ale właśnie jak czytam takie mądre słowa to uczę się, że trzeba inaczej. Że trzeba odpuścić innym, a przede wszystkim sobie. Dzięki! 😘
Abstrahując od tematyki, dawno nie czytałam na blogu tak dobrze napisanego tekstu 🙂